Rzadko moim pisaniem odnoszę się do spraw bieżących, politycznych, gospodarczych, ekonomicznych. To zwyczajnie nie taki blog, też nie zawsze obszar moich zainteresowań. Ale dziś nie mogę przejść obojętnie obok tego, co się stało, bo dotyczy mnie jakby bardziej. Jestem rodowitą Gdańszczanką, a dziś umarł Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz. Podczas wczorajszego finału WOŚP został zaatakowany nożem tuż przed „Światełkiem do Nieba”, gdy oczy tłumu skierowane były w górę, gdy nikt się tego nie spodziewał.
O zamachu dowiedziałam się od mojej przyjaciółki, gdy brałam kąpiel. Była godzina 20:13. Od razu włączyłam telewizor, ale żaden z kanałów telewizji naziemnej nie nadawał tych informacji. Włączyłam więc TVN24 w internecie; nie było wizji, ale mogłam przynajmniej posłuchać. Dostałam kilka wiadomości, i po trzech godzinach kładłam się spać z informacją o tym, iż musi stać się cud, by przeżył. Ten cud się nie stał. Człowiek zmarł. I już nie ma znaczenia, ilu ludzi się Nim po zamachu zajęło, kto z oficjeli do szpitala przyjechał, kto złożył kondolencje, a kto wylał wiadro pomyj w internetowych komentarzach i oświadczeniach. Bo fakt jest faktem, a życie ludzkie tak kruche i delikatne, że nie zdajemy sobie z tego sprawy. Pewnie w piątek wychodząc z pracy mówił „do zobaczenia w poniedziałek”, albo zwyczajnie „do widzenia”, pewnie miał jakieś plany, marzenia, postanowienia. Żadne z powyższych się nie spełniło i już nie spełni. Wczoraj był, dziś już nie ma. I tylko najbliżsi zostają. Ze smutkiem, żalem, złością i lękiem. Miał 53 lata. Pewnie koło 30 zostało mu bestialsko zabranych.
Jak ktoś umiera nagle, wskutek nieszczęśliwego wypadku, czy jak w tym przypadku - umyślnego czynu osób trzecich, zawsze przychodzi mi na myśl, co by było gdybym to ja, albo ktoś mi bardzo bliski? Czy nie żałowałabym swojego ostatniego zachowania? Czy nie zostawiła po sobie jakichś niezamkniętych spraw, niewypowiedzianych słów? Takie momenty, choć bardzo trudne, przypominają mi, że są rzeczy ważne i ważniejsze. I chyba tylko to może być pocieszeniem w taki dzień jak dziś.
Smutne to...
OdpowiedzUsuńCzyżby walka polityczna w Polsce wkroczyła na nowy poziom? Choć w sumie z powodów politycznych ludzie w naszym kraju dokonywali już samobójstw.
OdpowiedzUsuńBoję się nawet o tym myśleć.
UsuńTo już mamy drugą Japonię.
OdpowiedzUsuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Inejir%C5%8D_Asanuma
https://www.youtube.com/watch?v=0vhcnmDdzY8
Jedynie słuszna partia zrobiła pranie mózgu jakiemuś fanatykowi - czy to jest tak trudne do zobaczenia?
OdpowiedzUsuńPartia rządząca czerpie garściami z doświadczeń NSDAP i partii bolszewików, wiec pojawiają się i tego efekty.
OdpowiedzUsuńPani Pelagio, czekamy!
OdpowiedzUsuń:-)
Usuń