sobota, 10 listopada 2018

Droga w poszukiwaniu Prawdy

Jestem rozwódką. Nie definiuje mnie to jakoś szczególnie - zresztą za etykietkami nie przepadam i już o tym pisałam - ale wspominam o tym, gdyż rozwód był początkiem zmian w moim postrzeganiu Boga, religii i wiary - wyrażeń do tamtego momentu dla mnie tożsamych. Kamieniem milowym było odkrycie, że nie bez kozery są to trzy różne słowa, bo i każde oznacza coś innego, ma inną definicję, a nawet... definiowalne nie jest. Ale po kolei. Wychowałam się w wierze katolickiej, święcie przekonana, iż jest Jeden Bóg w Trójcy Jedyny - Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Nie pozwoliłam sobie w TAKIEGO Boga wątpić - choć wiele spraw głoszonych przez kler budziło moje wątpliwości - do momentu, w którym z Kościoła Katolickiego zostałam niejako wykluczona. Decyzja o rozwodzie była bardzo bolesna i podyktowana konkretnymi wydarzeniami. W zasadzie nie miałam sobie nic do zarzucenia, a wyszło, iż powinnam się kajać oraz prosić Boga o wybaczenie, a do tego żyć w celibacie. Ta perspektywa nie podobała mi się zupełnie, więc pozwoliłam sobie zwątpić, i... tak rozpoczęła się moja podróż w poszukiwaniu Boga.

Początkowo byłam trochę przestraszona i niepewna. Po głowie krążyły myśli - a co jeśli za moje poszukiwania i zwątpienie zostanę ukarana?! Wówczas w odwecie przyszli Przyjaciele. Ona uspokoiła słowami: "Nie denerwuj się, Bóg sobie z tym poradzi..."A on wyjaśnił, że przecież Jezus nigdy  nie powiedział "czcijcie mnie", Jezus mówił "podążajcie za mną, naśladujcie". Być może wcale nie muszę wierzyć w boskość Jezusa, żeby zbliżyć się do Boga, tylko robić to, co proklamował. I to było to! Wielki, ogromny kamień spadł mi z serca i mogłam spokojnie zająć się rozważaniem i poszukiwaniem. Znalazłam Kwakrów (Religijne Towarzystwo Przyjaciół) i zostałam. Ostrożnie, bez deklaracji i członkostwa. Jestem. Dlaczego? Bo wśród Przyjaciół nie ma jednolitego systemu wierzeń - nie trzeba wierzyć w skrupulatnie określonego Boga, jednakowego dla wszystkich. Ważniejsze od zewnętrznych przejawów są praktykowane wewnętrzne wartości i postawa oraz działanie na rzecz innych. Ważne są Świadectwa takie jak: prawda, równość, pokój, uczciwość, prostota, wspólnota, troska, powiernictwo... I w nich każdego dnia przejawia się Bóg. Nie w paciorkach, strzelistych wieżach, różańcach i litaniach. Lecz w słowach. W czynach. I zaniechaniach.

Krótka dygresja. We wszystkim staram się odnajdywać dobre strony. Takim też sposobem nauczyłam się czerpać z przywilejów przeziębienia, szczególnie gdy jest weekend. Czas wówczas zwalnia. Mam go i na książkę, i na film. Ostatnim razem udało mi się obejrzeć dwa autobiograficzne obrazy: "Muhammad Ali" i "Malcolm X.", a przyjaciele podesłali kilka ciekawych rzeczy do czytania. Tym samym trafiła w moje ręce (przed moje oczy) „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall (czytana po raz kolejny, a jakby na nowo), i bardzo rozdzierający, spisany tuż przed śmiercią pamiętnik Żydówki, która wraz z matką opuściła Getto w wieku pięciu lat, a wojnę przeżyła dzięki dwójce Sprawiedliwych, którzy zgodzili się ją ukryć. Były to bardzo przejmujące historie. Podszyte lękiem, dyskryminacją, bestialstwem, dehumanizacją i okrucieństwem jednych ludzi wobec drugich. Wiodły od chrześcijaństwa do muzułmanizmu, od judaizmu, poprzez katolicyzm z powrotem,  a niektóre do ateizmu. Historie poddające w wątpliwość istnienie Boga. Z rozdzierającymi duszę pytaniami - Gdzie On wówczas był? Jednych opuszcza, a drugich wyzwala? Jak mógł na to pozwolić?! Otóż... sprawa może być prostsza niż się wydaje. To "ludzie ludziom zgotowali ten los", nie Pan Bóg.

„Skromnych, cichych, miłosiernych, sprawiedliwych, pobożnych i uczciwych ludzi można odnaleźć w każdym wyznaniu i kiedy śmierć ściągnie z nich maski, poznają się nawzajem, chociaż różne barwy, które noszą tu na ziemi, czynią z nich obcych sobie”. (William Penn, 1693)

Forest Road - Leonid Afremov
Czy moja droga dobiegła końca? Czy już znalazłam Boga? Dziś wydaje mi się, że tak (choć to być może zbyt zuchwałe stwierdzenie!), gdyż to kwestia definicji. Dla mnie Bóg jest zarówno wewnątrz mnie (Światło, Dusza), jak i na zewnątrz (Siła Wyższa, Matka Natura, Ład, Prawda, Rzeczywistość). Z Wewnętrznym mam do czynienia co dzień. Doświadczanie Zewnętrznego pojawia się zdecydowanie rzadziej. Ale najważniejsze jest to, że nie potrzebuję już pośredników, by się do Niego zwrócić i usłyszeć co ma mi do powiedzenia. Wystarczy Cisza.