sobota, 18 kwietnia 2020

Nowy Świat

"Jesteśmy dziećmi epoki Oświecenia i jej wartości. To nie natura, lecz człowiek miał rządzić światem: niezależny, racjonalny, krytyczny, nierzadko wręcz erudyta. To nie prawa natury, lecz prawa człowieka miały decydować o naszej przyszłości. To wtedy uwierzyliśmy, że wszystko uda się objąć rozumem, że będziemy panować nad światem i jego prawami" - pisze prof. Bogdan Góralczyk w 14. numerze Plus Minus b.r.


Pysznie przeświadczeni, że lata zarazy na skalę światową mamy dawno za sobą, że kontrolujemy sytuację i jedynie wojna, bądź załamanie na rynkach finansowych podobne temu z 2008 r., może zatrząsnąć naszym światem, "uczyniliśmy Ziemię sobie poddaną", i korzystaliśmy, a w zasadzie nadużywaliśmy wszelkich dobrodziejstw współczesnego świata. Bez umiaru. Nie przeszkadzał nam nadwyrężony klimat. Produkowaliśmy ponad miarę, konsumowaliśmy przesadnie i zarabialiśmy pieniądze. Coraz więcej i coraz szybciej. Odwieczny przejaw walki człowieka z naturą.


REUTERS: Zanieczyszczenie powietrza, Chiny 01-03/2020
Czy SARS-CoV-2 zwiastuje nowe porządki na świecie? Nosi znamiona wielkiej zmiany? Nie przemawia do mnie spiskowa teoria dziejów jakoby wirus miał być bronią biologiczną. Zdecydowanie bliżej jest mi do postawienia tezy, że Pan Bóg (jakkolwiek Go pojmuję, Matka Natura, Siła Wyższa, Ład Kosmiczny - nazewnictwo jest dowolne) powiedział w końcu "sprawdzam". I w tym rozdaniu przegraliśmy. Nasza hucpa nie popłaciła. Przyporządkowaliśmy sobie Ziemię do własnego użytku, a ona pokazała, że niekoniecznie człowiek jest panem wszystkiego.



Animacja lotów: 31.03.19 vs. 29.03.20
Pandemia sparaliżowała świat. Setki tysięcy ludzi straciło życie, jeszcze więcej swoich bliskich. Wielu nie ma możliwości pracy, tym samym sposobu zdobycia środków do życia. Gospodarkę światową czeka kryzys. Została nam odebrana duża część swobód obywatelskich, i akurat z tym mam duży problem, gdyż od razu przychodzi mi na myśl wiersz "Niewola" Kornela Filipowicza, o którym ciut więcej pisałam tu: (Nie)wola, jak również Teoria manipulacji Noama Chomsky'ego, zakładająca rozpraszanie uwagi społecznej od niezwykle istotnych decyzji zapadających na wysokim szczeblu władzy, a dotyczących nas wszystkich.

REUTERS: Piazza del Campo, Siena


Znamienne jest to, że w czasie, gdy tysiące ludzi chorując na COVID-19 traci oddech i walczy o najmniejszy haust powietrza, płuca świata zaczynają się nim wypełniać. Niebo zazwyczaj pocięte szeregiem smug kondensacyjnych jest czyste, drogi i ulice są puste, spomiędzy kostek brukowych w centrach miast zaczyna wyrastać trawa, zwierzęta coraz odważniej podchodzą do osad ludzkich, zanieczyszczenie powietrza mocno spadło. Role się odwróciły. W pewnym sensie to Natura jest wolna, a ludzie zniewoleni lub bardzo ograniczeni.



Jeśli o mnie chodzi... mój świat w pozazawodowej sferze życia zdecydowanie zwolnił. I muszę przyznać, że dobrze mi z tym. Lubię mieć przestrzeń na myślenie, na nicnierobienie. Przynajmniej ostatnio, bo doskonale pamiętam czasy, gdy potrzebowałam być w ciągłym ruchu celem zneutralizowania kłębiących się w głowie myśli. Dziś mam się dobrze, w swojej oazie spokoju, we własnym towarzystwie. Oddycham, jak nie otacza mnie tłum ludzi, jak samochody nie pędzą po ulicy, jak wychodzę na balkon i słyszę piękny śpiew ptaków. Jestem w o tyle dobrej sytuacji, iż nie martwię się o pracę, o środki na życie, o to, czy będzie mnie stać na spłatę kredytu. Wyraźniej dostrzegam ogrom dobrych rzeczy, które mają miejsce w moim życiu. I czuję się wdzięczna. A z drugiej strony, brakuje mi spotkań z bliskimi, doświadczania i obserwacji kolejnych tygodni życia najmłodszego siostrzeńca, wyjść do restauracji, teatru, kina, swobodnych wiosennych spacerów i przejażdżek rowerowych. Jeszcze nie dociera do mnie, że świat jaki znam przestał istnieć. Że idzie nowe. Inne. Że nie wystarczy tylko przeczekać aż wszystko minie.  
W moim gabinecie wisi tabliczka z napisem: Life isn't about waiting for the storm to pass. It's about learning how to dance in the rain. Czas nauczyć się tańczyć w nowej rzeczywistości.