Jestem rozwódką. Nie definiuje mnie to jakoś szczególnie - zresztą za etykietkami nie przepadam i już o tym pisałam - ale wspominam o tym, gdyż rozwód był początkiem zmian w moim postrzeganiu Boga, religii i wiary - wyrażeń do tamtego momentu dla mnie tożsamych. Kamieniem milowym było odkrycie, że nie bez kozery są to trzy różne słowa, bo i każde oznacza coś innego, ma inną definicję, a nawet... definiowalne nie jest. Ale po kolei. Wychowałam się w wierze katolickiej, święcie przekonana, iż jest Jeden Bóg w Trójcy Jedyny - Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Nie pozwoliłam sobie w TAKIEGO Boga wątpić - choć wiele spraw głoszonych przez kler budziło moje wątpliwości - do momentu, w którym z Kościoła Katolickiego zostałam niejako wykluczona. Decyzja o rozwodzie była bardzo bolesna i podyktowana konkretnymi wydarzeniami. W zasadzie nie miałam sobie nic do zarzucenia, a wyszło, iż powinnam się kajać oraz prosić Boga o wybaczenie, a do tego żyć w celibacie. Ta perspektywa nie podobała mi się zupełnie, więc pozwoliłam sobie zwątpić, i... tak rozpoczęła się moja podróż w poszukiwaniu Boga.
Początkowo byłam trochę przestraszona i niepewna. Po głowie krążyły myśli - a co jeśli za moje poszukiwania i zwątpienie zostanę ukarana?! Wówczas w odwecie przyszli Przyjaciele. Ona uspokoiła słowami: "Nie denerwuj się, Bóg sobie z tym poradzi...". A on wyjaśnił, że przecież Jezus nigdy nie powiedział "czcijcie mnie", Jezus mówił "podążajcie za mną, naśladujcie". Być może wcale nie muszę wierzyć w boskość Jezusa, żeby zbliżyć się do Boga, tylko robić to, co proklamował. I to było to! Wielki, ogromny kamień spadł mi z serca i mogłam spokojnie zająć się rozważaniem i poszukiwaniem. Znalazłam Kwakrów (Religijne Towarzystwo Przyjaciół) i zostałam. Ostrożnie, bez deklaracji i członkostwa. Jestem. Dlaczego? Bo wśród Przyjaciół nie ma jednolitego systemu wierzeń - nie trzeba wierzyć w skrupulatnie określonego Boga, jednakowego dla wszystkich. Ważniejsze od zewnętrznych przejawów są praktykowane wewnętrzne wartości i postawa oraz działanie na rzecz innych. Ważne są Świadectwa takie jak: prawda, równość, pokój, uczciwość, prostota, wspólnota, troska, powiernictwo... I w nich każdego dnia przejawia się Bóg. Nie w paciorkach, strzelistych wieżach, różańcach i litaniach. Lecz w słowach. W czynach. I zaniechaniach.
„Skromnych, cichych, miłosiernych, sprawiedliwych, pobożnych i uczciwych ludzi można odnaleźć w każdym wyznaniu i kiedy śmierć ściągnie z nich maski, poznają się nawzajem, chociaż różne barwy, które noszą tu na ziemi, czynią z nich obcych sobie”. (William Penn, 1693)
Krótka dygresja. We wszystkim staram się odnajdywać dobre strony. Takim też sposobem nauczyłam się czerpać z przywilejów przeziębienia, szczególnie gdy jest weekend. Czas wówczas zwalnia. Mam go i na książkę, i na film. Ostatnim razem udało mi się obejrzeć dwa autobiograficzne obrazy: "Muhammad Ali" i "Malcolm X.", a przyjaciele podesłali kilka ciekawych rzeczy do czytania. Tym samym trafiła w moje ręce (przed moje oczy) „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall (czytana po raz kolejny, a jakby na nowo), i bardzo rozdzierający, spisany tuż przed śmiercią pamiętnik Żydówki, która wraz z matką opuściła Getto w wieku pięciu lat, a wojnę przeżyła dzięki dwójce Sprawiedliwych, którzy zgodzili się ją ukryć. Były to bardzo przejmujące historie. Podszyte lękiem, dyskryminacją, bestialstwem, dehumanizacją i okrucieństwem jednych ludzi wobec drugich. Wiodły od chrześcijaństwa do muzułmanizmu, od judaizmu, poprzez katolicyzm z powrotem, a niektóre do ateizmu. Historie poddające w wątpliwość istnienie Boga. Z rozdzierającymi duszę pytaniami - Gdzie On wówczas był? Jednych opuszcza, a drugich wyzwala? Jak mógł na to pozwolić?! Otóż... sprawa może być prostsza niż się wydaje. To "ludzie ludziom zgotowali ten los", nie Pan Bóg.
„Skromnych, cichych, miłosiernych, sprawiedliwych, pobożnych i uczciwych ludzi można odnaleźć w każdym wyznaniu i kiedy śmierć ściągnie z nich maski, poznają się nawzajem, chociaż różne barwy, które noszą tu na ziemi, czynią z nich obcych sobie”. (William Penn, 1693)
![]() |
Forest Road - Leonid Afremov |
„…z jakiegoś powodu ludzie religijni często mylą środki z właściwie określonym celem. Początkowo człowiek jest przekonany, że Bóg przywiązuje wagę do stosownej postawy ciała, do tego, w którym dniu tygodnia powinno się odbywać konkretne nabożeństwo, do autorstwa i sposobu formułowania modlitw czy innych tego typu spraw. Tymczasem gdy życie człowieka przeobrazi się w nieustanną łączność duchową z Bogiem, okaże się, że wszystkie techniki, formuły, sakramenty i zwyczaje były tylko próbą generalną przed czymś autentycznym, przed samym życiem, które rzeczywiście może się stać nieustanną intencjonalną modlitwą. („Spadać w górę” – Richard Rohr, przekł. Beata Majczyna, wyd. WAM, 2013, s. 29).
OdpowiedzUsuńChyba czas już dla mnie najwyższy, by wrócić do "Spadać w górę".
UsuńDzieki!
Ktoś powiedział: poznajcie prawdę, a ona was wyzwoli. Tylko nie twierdził, że uszczęśliwi.
OdpowiedzUsuńCiekawe, do rozważenia.
OdpowiedzUsuńNa zdrowie. :-)
UsuńA nie boisz się w katolickiej Polsce nie być katoliczką?
OdpowiedzUsuńNie obnoszę się z tym jakoś szczególnie, ale też nie ukrywam. Do tej pory żadne nieprzyjemności mnie z tego tytułu nie spotkały.
UsuńZa to wczoraj byłam na mszy katolickiej w intencji zmarłego trzy lata temu Dziadka (rodzina katolicka, więc z szacunku dla nich w takich dniach jestem z nimi), i ze złości aż mnie rozpierało, jak słyszałam słowa, które głosił z ambony ksiądz. Drzazgę w cudzych oczach dostrzegał, ale belki w swoim nie. Straszne było, jak sobie pomyślałam, że większość słucha bezrefleksjnie. I nawet w to wierzy. :-(
Świetny tekst, do przemyślenia, dziękuję.
OdpowiedzUsuńI ja dziękuję.
UsuńHej! Nie zapominaj o nas! :)
OdpowiedzUsuńNie zapominam. Czasu w dobie brakuje. Ale się ogarnę. :-)
UsuńHej, czas na jakiś ciąg dalszy! :)
OdpowiedzUsuń:-) Przed Świętami i w trakcie wykańczania mieszkania? To prawie niemożliwe! Postaram się coś napisać. Wszystkiego dobrego i wesołego świętowania! :-)
UsuńAlbert Einstein, twórca teorii względności, twierdził, że prawdą jest to, co wytrzyma próbę doświadczenia.
OdpowiedzUsuńDziękuję ci za wszystkie wpisy - były ważne w tym roku, jako temat do przemyśleń. Wszystkiego dobrego życzę w 2019 i wielu coraz ciekawszych tekstów. :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję! Warto wiedzieć, że to co robię ma sens.
UsuńWszystkiego dobrego! :-)