czwartek, 5 marca 2015

Ale ja go potrzebuję!

Każdy człowiek posiada potrzeby. Potrzeby, czyli główny motor naszych aktywności, które mają na celu wypełnienie luki, uzupełnienie jakiegoś braku, zniwelowanie frustracji, czy tęsknoty. Mogą one mieć charakter obiektywny (na przykład potrzeba jedzenia), bądź subiektywny (wszelkiego rodzaju reakcje będące następstwem niezaspokojenia potrzeby obiektywnej).

Potrzeby mogą być fizyczne, intelektualne, emocjonalne oraz duchowe. Najbardziej jednak znanym podziałem potrzeb (tak mi się wydaje) jest Piramida Maslowa.* U jej podstawy leżą te, które są człowiekowi niezbędne, by zachować funkcje życiowe, czyli potrzeby fizjologiczne (tlen, woda, jedzenie, seks, odpoczynek, itp.). Następnie w kolejności są potrzeby bezpieczeństwa (m. in. zależność, opieka, oparcie, brak lęku), przynależności i miłości, szacunku i uznania (sława, dominacja, respekt, status społeczny, itd.), aż do potrzeb samorealizacji (rozwój, piękno i harmonia, etc.). Realizacja potrzeby wyższego rzędu ma pierwszeństwo w stosunku do tej niższego rzędu. Oznacza to mniej więcej tyle, że mając w portfelu do końca miesiąca 10 złotych raczej zakupię pokarm, niż książkę, czy lakier do paznokci. 

Często zdarza się, że współuzależnione kobiety prezentują patologiczny sposób myślenia w zakresie, kto i za co w ich życiu odpowiada. Zapytane, kto powinien zaspokajać ich potrzeby, zgodnym chórem odpowiadają: oni (w domyśle - ci źli - alkoholicy)! Na przykład: "Mąż nie zapewnia mi poczucia bezpieczeństwa, bo pije i wywołuje kłótnie, a przecież, gdyby nie przyszedł pijany, to by awantury nie było.", albo "Mieszkam z byłym mężem w jednym domu. On prowadzi działalność gospodarczą i ma pieniądze, podczas, gdy ja się boję o swoją pracę i mi na życie nie starcza. Ewidentnie chce mnie w tej sposób upokorzyć i upodlić.", czy też "Dorośli synowie żerują na mnie i wykradają jedzenie z lodówki, nie pracują, awanturują się i ja się nie czuję bezpiecznie w swoim własnym domu." To tylko przykłady takich wypowiedzi.

Czy rzeczywiście mąż nie zapewnia mi poczucia bezpieczeństwa? Przecież to ja wybieram, by żyć z pijakiem. Czy rzeczywiście mąż próbuje mnie upodlić, bo ja zarabiam mniej i nie wystarcza mi na życie? Czy może z niego to i jest kawał s...syna, ale przecież to nie zwalnia mnie z odpowiedzialności za własne życie. Czy rzeczywiście dorośli synowie na mnie żerują? Czy może ja nie pozwalam, by wzięli odpowiedzialność za siebie na siebie?

Warto sobie szczerze odpowiedzieć, kto i za co w moim życiu odpowiada? Kto i jakie potrzeby realizuje? Kto wybiera i podejmuje decyzje? Bo jeśli ja... to może czas przestać się użalać, albo zacząć coś zmieniać?

Sama często mówiłam, że kocham męża, że nie jestem gotowa, by go zostawić, że tak bardzo go... potrzebuję. Wówczas terapeutka zasugerowała mi, bym zrobiła listę wszystkich swoich potrzeb, we wszystkich dziedzinach życia i wypisała, które z nich mąż pomaga zaspokajać/zaspokaja, a które wręcz sabotuje. Które zrealizować mogę sama, czyli zależą ode mnie, a które od innych ludzi. To był początek do dalszej pracy, gdyż bezpośredni wpływ mam tylko na to, za co sama odpowiadam, co sama wybieram i czego konsekwencje przychodzi mi prędzej, czy później ponosić. Jeżeli pozwałam sobie na uzależnienie jakości własnego samopoczucia od zachowania drugiego człowieka, to narażam się na sytuację, w której będę cierpieć, bo on przecież wcale nie musi mi dobrze życzyć. A jeśli mam nierealistyczne oczekiwania, to później odczuwam zawody, rozczarowania, urazy i żal, a to bardzo skutecznie deprecjonuje radość życia.

Bardzo się przed wykonaniem tego zadania broniłam. Podświadomie nie chciałam wyników tego eksperymentu poznać, naprawdę... zobaczyć. Pomimo, że zawsze byłam systematyczna w pisaniu sugerowanych mi prac, wywiązywaniu się ze zleconych zadań – tego nie zrobiłam w terminie. Niby nie miałam czasu… Tak naprawdę bałam się prawdy. Bałam się odpowiedzialności. Wyszło mi, że za większość odpowiadam, realizuję i zaspokajam ja sama, a mąż wręcz pewne potrzeby sabotuje wpędzając mnie na przykład w poczucie winy. Doskonałym tego przykładem może być fakt, iż rezygnowałam z moich ambicji dla niego.
Teraz, z perspektywy czasu, z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że brak mi bliskości drugiego człowieka. Tego samej nijak nie udało mi się wypracować. A więzi rodzinne, przyjacielskie, czy koleżeńskie to jednak nie to samo.

Warto też pamiętać, że zaspokajanie potrzeb w jedyny sposób grozi uzależnieniem. Człowiek uzależnia się od alkoholu właśnie dlatego, że na wszelkie bolączki (realne, albo celowo urojone) stosuje zawsze to samo lekarstwo. Dobrym pomysłem jest również odraczać gratyfikację, to jest nie realizować potrzeb od razu, impulsywnie, jak tylko na duszy i w ciele pojawi się taki sygnał. To świetna metoda samodyscypliny.


* Istnieje również klasyfikacja, która hierarchizuje potrzeby ludzkie według kryterium czasu. Te wyższego rzędu to takie, które musimy zaspokoić, nawet nie w pierwszej kolejności, a po prostu po to, by żyć. Najbardziej popularna teoria mówi, że najkrócej żyć możemy bez powietrza, później wody, następnie jedzenia. Ja słyszałam na pewnym wykładzie, z ust bardzo dumnej pani profesor, że ona wymyśliła jeszcze lepszą teorię! Mianowicie, człowiek w pierwszej kolejności winien zaspokoić potrzebę temperatury, bo jakby go tak do pieca włożyć...

8 komentarzy:

  1. Kilka tysięcy kobiet w naszym kraju za taki tekst chętnie spaliłoby Cię na stosie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście oficjalny czas polowań na czarownice minął czas jakiś temu. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Potrzeba temperatury... :D
    Nie zapominajmy o ciśnieniu atmosferycznym i grawitacji.

    Z przyjemnością przeczytałem kolejny Twój wpis. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy blog, zaczytałam się..

    OdpowiedzUsuń
  5. zaspokajanie potrzeb w jedyny sposób grozi uzależnieniem - w jeden sposób, nie jedyny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o jedyny, czyli tylko jeden, zgodnie zresztą ze słownikiem języka polskiego (http://sjp.pwn.pl/szukaj/jedyny.html). Nie rozumiem dlaczego ta forma miałaby być zła.
      Niemniej chętnie uczę się nowych rzeczy, więc jeśli zechcesz mi to Anonimowy Czytelniku wyjaśnić, będę rada. :-)

      Usuń