Parafrazując definicję konia* z pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej autorstwa Benedykta Chmielowskiego - rzeczywistość jaka jest każdy widzi. Czyżby?
Przykład pierwszy. Olga jest nauczycielką języka polskiego w szkole podstawowej. Swoją pracę lubi umiarkowanie. Na domiar złego czuje się niedoceniana, gdyż z ust dyrektora nigdy nie padły w stosunku do niej słowa uznania, ani raz nie uczestniczył też w lekcjach, które prowadziła. Ma w związku z tym fatalne samopoczucie. W końcu zbiera się na odwagę i idzie porozmawiać z przełożonym. Wyznaje mu swoje obawy, na co ten odpowiada, że nie chwali jej, ani nie przeprowadza wizytacji, bo jest zadowolony z wyników jej pracy, darzy ją zaufaniem, a brak komunikatów negatywnych jest informacją pozytywną. Po rozmowie Olga czuje się wspaniale, jest podniesiona na duchu i pewna siebie. Prawda natomiast jest taka, że dyrektor w ciągu roku - dwóch ma zamiar ją zwolnić, gdyż w jego opinii nie nadaje się na to stanowisko. Natomiast nie chce jej o tym mówić już dziś, ze względu na dobrze pojmowany interes uczniów, a także by pomóc jej przetrwać ten okres.
Jakie wnioski można wysnuć z tej historyjki?
Biedna Olga! Sądzi, że dostała wsparcie, a tak naprawdę jest całkiem inaczej. Tyle tylko, czy rzeczywistość uległa zmianie na skutek informacji, które powzięła bohaterka? Ależ skądże! To Olga postrzega ją inaczej. Uczucia i myśli bohaterki są bowiem zdeterminowane przez jej umysł. To one nadają jej życiu barw.
Przykład drugi. Karolina jest współuzależnioną żoną alkoholika. Jest również - jak twierdzi - ofiarą mobbingu w pracy. Choruje na depresję i w związku z tym trafia na psychoterapię współuzależnienia. Po dwóch latach leczenia i ciężkiej pracy nad własnym rozwojem staje się innym człowiekiem. Potrafi być asertywna w pracy, a jej życie osobiste nie jest już serią porażek. Nie zajmuje się uzależnieniem męża, tylko cieszy z okresów, kiedy jest dobrze. Rozwija swoje pasje i realizuje się w spełnianiu własnych marzeń.
Przykład drugi. Karolina jest współuzależnioną żoną alkoholika. Jest również - jak twierdzi - ofiarą mobbingu w pracy. Choruje na depresję i w związku z tym trafia na psychoterapię współuzależnienia. Po dwóch latach leczenia i ciężkiej pracy nad własnym rozwojem staje się innym człowiekiem. Potrafi być asertywna w pracy, a jej życie osobiste nie jest już serią porażek. Nie zajmuje się uzależnieniem męża, tylko cieszy z okresów, kiedy jest dobrze. Rozwija swoje pasje i realizuje się w spełnianiu własnych marzeń.
Czy warunki, w jakich żyje Karolina uległy zmianie? Nie! Zmiany zaszły w niej samej. Realia jej życia były i są jedne - Karolina ma męża alkoholika. Różnica polega na tym, iż wcześniej interpretowała fakty według własnych schematów myślowych i poglądów, a później nauczyła się dostrzegać prawdę, uchwyciła kontakt z rzeczywistością i wzięła odpowiedzialność za swoje życie.
Oczywiście nie chodzi mi o to, by się okłamywać, że jest cudownie, jeśli wcale nie jest, ale o fakt, że bez względu na okoliczności, sytuacje, czy warunki, w których ktoś żyje, to on sam w dużej mierze decyduje, jak się będzie czuł.
Przecież żaden człowiek nie posiada absolutnej wiedzy na temat całego spektrum czasu, nie zna rzeczywistości. Nie wie z całą pewnością, czy zdarzenia rozpatrywane dzisiaj w charakterze porażki, nie zostaną przekute na sukces w przyszłości. To, że interpretuję rzeczywistość w jakiś sposób, nie jest równoznaczne z tym, że ona taka właśnie jest. Od dawna wiadomo, że inna jest prawda ofiary wypadku, inna sprawcy, a jeszcze inna świadka tego samego zdarzenia. A niektóre wydarzenia z perspektywy czasu pojmujemy i postrzegamy inaczej. Trzeba po prostu przyjąć do wiadomości, że jedyne co wiem, to to, że nic nie wiem, bo zbyt często mylimy prawdę (rzeczywistość) z racją.
Z niektórymi moimi "prawdami", przekonaniami i poglądami wygłaszanymi kiedyś bardzo autorytatywnie, czas nie obszedł się zbyt łaskawie. I dobrze! Cieszę się, że w końcu zdołałam to dostrzec. Rzeczywistość zna tylko... Bóg. W końcu to On jest Reżyserem tego zamieszania. A ja? Ja muszę tylko przestać walczyć, domagać się, grać przeciw innym ludziom, światu, ale przede wszystkim przeciwko sobie. I mam prawo zmienić poglądy, bo podobno tylko krowa tego nie robi.
Przecież żaden człowiek nie posiada absolutnej wiedzy na temat całego spektrum czasu, nie zna rzeczywistości. Nie wie z całą pewnością, czy zdarzenia rozpatrywane dzisiaj w charakterze porażki, nie zostaną przekute na sukces w przyszłości. To, że interpretuję rzeczywistość w jakiś sposób, nie jest równoznaczne z tym, że ona taka właśnie jest. Od dawna wiadomo, że inna jest prawda ofiary wypadku, inna sprawcy, a jeszcze inna świadka tego samego zdarzenia. A niektóre wydarzenia z perspektywy czasu pojmujemy i postrzegamy inaczej. Trzeba po prostu przyjąć do wiadomości, że jedyne co wiem, to to, że nic nie wiem, bo zbyt często mylimy prawdę (rzeczywistość) z racją.
Z niektórymi moimi "prawdami", przekonaniami i poglądami wygłaszanymi kiedyś bardzo autorytatywnie, czas nie obszedł się zbyt łaskawie. I dobrze! Cieszę się, że w końcu zdołałam to dostrzec. Rzeczywistość zna tylko... Bóg. W końcu to On jest Reżyserem tego zamieszania. A ja? Ja muszę tylko przestać walczyć, domagać się, grać przeciw innym ludziom, światu, ale przede wszystkim przeciwko sobie. I mam prawo zmienić poglądy, bo podobno tylko krowa tego nie robi.
---
* Ciekawostka. Uważa się, że Benedykt Chmielowski - autor pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej - uznał konia za zbyt oczywiste zwierzę, aby je definiować, czy opisywać bardziej, niż słowami: koń jaki jest każdy widzi.
Czyli... jak się nie ma co się lubi, to się ma co się nie lubi. :-)
OdpowiedzUsuńI... dobrze byłoby wyzbyć się histerycznych reakcji na zdarzenia i sytuacje, które nas dotykają, bo może wcale nie są tym, czym nam się wydaje, że są. :-)
OdpowiedzUsuńNawet jeśli rzeczywistość nie jest poznawalna w całej pełni, to zawsze jednak lepiej więcej niż mniej.
OdpowiedzUsuńNie sposób się z Tobą nie zgodzić. :-)
Usuń