sobota, 30 września 2023

10 lat pisania

Dawno mnie tu nie było. Nie tylko piśmiennie, ale również czytelniczo (tak, czasami czytam moje wpisy, by sprawdzić, czy gdzieś nie zaszły zmiany). Gdybym miała zrobić coś, co się w języku angielskim ładnie nazywa - catch up (bo "nadrobić zaległości" nie brzmi już tak chwytliwie, co?), nie sposób byłoby to zrobić w jednym poście. Jak bowiem odnieść się do wszystkiego, co się prze te prawie dwa lata u mnie działo? A działo się dużo! Od podróży różnych, przez odejście ukochanego psa, po medal 10 km biegu OCR Formoza Challenge włącznie. Może niektóre z wydarzeń znajdą tu swoje odbicie wkrótce.

Prawie dwa miesiące temu skończył się mój kilkuletni związek. Bolało bardzo, boli nadal. Więc dlaczego piszę właśnie dziś? Bo kilka miesięcy temu, jak zaczęło się poważnie sypać, a właściwie, jak moja cierpliwość dobiegała końca, zaczęłam wylewać emocje do starego kołobrulionu, o którym był mój ostatni tu wpis (klik). I dotarło do mnie wówczas, że od blisko 10 lat bazgrzę w tym swoistym pamiętniku o facetach, to jest w moim przypadku zakutych łbach rycerskiego fachu (określenie zapożyczone od znajomego), których sobie z jakiegoś powodu wybieram, i dla których z jakichś powodów godzę się na różne niepasujące mi mniej bądź bardziej układy wierząc, że to co mówią, się ziści. Pomyślałam sobie wówczas, że 10 rocznica jego powstania będzie datą graniczną. Że jeżeli nic się nie zmieni, ja nie mogę już tak dłużej. Stało się, dziś jest 30 września 2023 roku, pierwszy wpis miał miejsce równo 10 lat temu - 30 września 2013 roku, a historia zatoczyła koło.


W tym tygodniu skończyłam 41 lat. Patrzę na tę liczbę i oczom nie wierzę. Wypowiadane 41 nie ma takiej mocy, jak pisane (widziane) 41. I pomimo, że absolutnie nie czuję się staro, wręcz przeciwnie - młodo i bardzo atrakcyjnie, wiele rzeczy już pewnie za mną, a zaczynam od nowa. Nie mam dzieci, nie mam zobowiązań związanych z prowadzeniem domu, mam za to bardzo komfortowe i satysfakcjonujące życie oraz czteromiesięcznego,  czekoladowego szczeniaka labradora przy mych stopach. Czy gdybym mogła zamieniłabym jedno na drugie? Może i tak. Czy gdybym miała inaczej, chciała jak teraz? Równie prawdopodobne. Nie znamy alternatywnej wizji rzeczywistości, więc nie ma co rozkminiać. Zresztą, jest co jest i inaczej dziś nie będzie. Chciałabym po prostu kiedyś nie żałować. 

Tęskniliście? Ja trochę tak.


18 komentarzy:

  1. Dobre robota. A pisać warto zawsze, bo to pomaga porządkować głowę. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będę. Nawet, jeśli nikt nie będzie chciał czytać. 😉

      Usuń
    2. Dziś wpadłam na Pani blog,proszę pisać ,bardzo mi się spodobał ,szkoda że tak długo nic nie ma,tyle mądrego Pani pisze,właśnie odeszłam od meA alkoholika .....

      Usuń
    3. Tyle lat pisania, a każdy tego typu komentarz jest dla mnie ważny. Dziękuję. Życzę powodzenia i proszę zaglądać. Będę pisać. :-)

      Usuń
  2. Zajrzałam dla porządku. Zaczynałam oswajać się z myślą, że niczego tu już nie będzie. Super, że wracasz, choć rozstań Ci współczuję.
    A co tym razem obgryza pieseł? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś konkretnie, drzwi balkonowe. I kwiaty. I poduszki. Ale i tak jest przesłodki.

      Usuń
  3. Fajnie, że jesteś znowu. Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrozumiałam, że to nie pierwszy raz wybrałaś sobie nieodpowiedniego mężczyznę, prawda? Ale czy nie masz wokół siebie innych bliskich ludzi, którzy by ci powiedzieli, że coś takiego widzą i nie zwrócili uwagi, że znowu związałaś się z problematycznym typem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam. I mówili. Tylko że to nie jest zerojedynkowe, bo fakt, że związek się skończył, nie oznacza, że żałuję podjętych decyzji.

      Usuń
  5. Jeśli pan w podobnym wieku, to zapewne po przejściach - na co cię złapał, na patologicznych rodziców? Na rozwalone małżeństwo, którego właściwie już nie ma? Na separację, czyli że jest właściwie wolny, ale potrzebuje pocieszenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba na kanapki do pracy, wsparcie i motywowanie w różnych pomysłach, niekończącą się wiarę we mnie i moje możliwości, zrozumienie, przestrzeń, swobodę, czułość... Mogę tak wymieniać i wymieniać...

      Usuń
  6. Trafiłam tu całkiem niedawno przez blog Meszuge, więc nawet nie wiedziałam, że zrobiłaś sobie dłuższą przerwę. To wychodzi na to, że zjawiłam się w dobrym momencie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ten związek... możesz choćby bardzo oględnie, napisać, czemu się rozpadł?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że w związku z różnicami w hierarchii wartości i potrzeb.

      Usuń
  8. Super, że znowu jesteś Pelagio, choć szkoda, że coś ci się w życiu nie ułożyło. Pamiętaj, że życie zaczyna się po czterdziestce. :-)

    OdpowiedzUsuń