Od czasu, gdy postanowiłam wykorzystać Facebooka do promowania mojej działalności zawodowej, pogodziłam się z mediami społecznościowymi. Nie żeby od razu zakładać konta na Instagramie, Twitterze, YouTubie czy innej platformie, ale na tyle, by logować się tam regularnie, i być w kontakcie z potencjalnymi klientami. Trzeba iść z duchem czasu. Nawet jak się jest panią pod czterdziestkę.
Specyfika FB jest taka, że stronę, fanpage, profil zawodowy podpina się pod konto osobiste. A to powoduje, że jak się do aplikacji loguję, na tablicy wyświetlają mi się również informacje o moich tzw. Znajomych, mniej bądź bardziej znajomych. I dziś, przed chwilą, pojawił mi się film promujący najnowszy model samochodu jednej z wiodących marek samochodów, w którym udział wzięła była wieloletnia narzeczona mojego byłego szwagra, wraz ze swoim obecnym mężem, synkiem i jeszcze nienarodzonym dzieckiem w brzuchu. Ależ pięknie wyglądała. Okazuje się, że po rozstaniu z moim byłym szwagrem rozkwitła. Nie od razu, bo kilka lat upłynęło, ale wydaje się być szczęśliwą, dojrzałą, spełnioną, pełną życia i pasji, piękną kobietą. I jakoś tak ciepło mi się na sercu zrobiło, że i jej się udało.
The Gift of Fall - Leonid Afremov |
Nie mam dużego doświadczenia w związkach z różnymi mężczyznami. Na palcach jednej ręki mogę policzyć moich wszystkich partnerów, łącznie z tym z siódmej klasy podstawówki, co mu raz buziaka dałam, i tym z czwartej, co o moim istnieniu nie wiedział, jak wypisywałam na ławkach szkolnych jego imię w sercu. Wiem jednak, że przy odpowiednim mężczyźnie, świat naprawdę jest inny, a życie pełniejsze. Mam na myśli człowieka, który wspiera, motywuje, dodaje otuchy, popycha do przodu, pozwala rozwinąć skrzydła. Kocha i dba o mój rozwój. Szkopuł w tym, że różnicę dostrzec można dopiero po zmianie, jak już mam jakiś punkt odniesienia, jak mogę porównać i ocenić.
W każdym związku, w którym byłam, czułam się szczęśliwa i kochana. Przynajmniej przez jakiś czas. Dopiero z perspektywy czasu dostrzegam kolosalną przepaść we wzajemnym dopasowaniu się, a raczej... niedopasowaniu. Dopiero dziś doświadczam, jak to jest gdy ktoś przedkłada moje dobro nad własny interes. Gdy czyjeś słowo i obecność pomaga przenosić góry. Te góry nadal przenoszę ja, nikt mnie nie wyręcza, ale też nie o to chodzi. Miłość to nie uczucie, to akt woli - zamiar i działanie.
W każdym związku, w którym byłam, czułam się szczęśliwa i kochana. Przynajmniej przez jakiś czas. Dopiero z perspektywy czasu dostrzegam kolosalną przepaść we wzajemnym dopasowaniu się, a raczej... niedopasowaniu. Dopiero dziś doświadczam, jak to jest gdy ktoś przedkłada moje dobro nad własny interes. Gdy czyjeś słowo i obecność pomaga przenosić góry. Te góry nadal przenoszę ja, nikt mnie nie wyręcza, ale też nie o to chodzi. Miłość to nie uczucie, to akt woli - zamiar i działanie.
Ze smutkiem obserwuję dysproporcje w związkach. Gdy jedna osoba wyraźnie góruje, nadaje ton, wiedzie prym, i jest permanentnie tłamszona, ciągnięta w dół przez tę drugą. A fakt ów dostrzegam wyraźnie, bo sama tego doświadczyłam. Najgorsze jest to, że zazwyczaj po kilku latach związek i tak się rozpada, ale zawczasu nic nie da się zrobić. Jedynie biernie obserwować, bo nawet szczera rozmowa nie pomoże. Zaślepienie trwa i trwać będzie dopóki nie wydarzy się coś, co przeleje szalę goryczy. A czasami nawet i to nie pomoże.
W moim otoczeniu są przynajmniej dwie kobiety, które zasługują na więcej. Widzę, że mogłyby żyć pełniej i szczęśliwiej, gdyby tylko u ich boku stał ktoś inny. Tyle tylko, że to 'tylko' nie jest wcale tylko.
W moim otoczeniu są przynajmniej dwie kobiety, które zasługują na więcej. Widzę, że mogłyby żyć pełniej i szczęśliwiej, gdyby tylko u ich boku stał ktoś inny. Tyle tylko, że to 'tylko' nie jest wcale tylko.
Do zmiany potrzebna jest odwaga.
OdpowiedzUsuńI też wiara, że może być lepiej.
UsuńPrzypomniałaś mi pewien tekst sprzed lat, bardzo dla mnie ważny: https://deon.pl/inteligentne-zycie/dlaczego-sie-godza-dlaczego-zostaja,239751
OdpowiedzUsuńSwojego czasu dużo mi uświadomił.
UsuńNa profilaktyczne rozstanie nie ma zbyt wielu szans. Musi się totalnie spier... żeby podjąć "męską" decyzję. A czasem i to nie wystarczy.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się też, że polskie kobiety mają wryte w psychikę przekonanie, że jeden facet musi być na całe życie.
UsuńPrzecież tak naprawdę chodzi tylko o reklamy.
OdpowiedzUsuńJakie reklamy? :-)
UsuńLudzie nie są monogamiczni. To kościół im wmówił tę bzdurę kompletnie niezgodną z naturą.
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć mnóstwo szczęścia, by być szczęśliwym z jednym człowiekiem przez całe życie. Znam takie pary.
UsuńIle związków rozpada się pod presją mamusi - tej lub tamtej.
OdpowiedzUsuńDlatego każda rodzina powinna mieszkać sama.
Usuń