Żyć tu i teraz. Chłonąć rzeczywistość wszystkimi zmysłami. Oddychać cieplutkim, majowym powietrzem, z którego kurz starł ulewny deszcz. Upajać się aromatem kwitnących kasztanów i bzu bardzo wyraźnym właśnie w taki dzień. Napawać widokiem soczyście zielonej trawy i rosnących w niej różowo - białych stokrotek i żółciutkich mleczy. Podziwiać błękit nieba przeplatający się z czarnymi, burzowymi chmurami. Czuć na całym ciele łagodny powiew wiatru, który natychmiast wysusza krople deszczu z ubrania. Zanurzyć się w tej chwili...
Tak. Łatwo jest żyć tu i teraz, gdy wszystko w życiu się układa. Gdy głowy nie zaprząta choroba kogoś bliskiego lub własna. Gdy nie trzeba martwić się, czy wystarczy pieniędzy do końca miesiąca. Gdy w pracy wszystko w porządku. Gdy perspektywy są szerokie, a marzenia i cele na wyciągnięcie ręki. Gdy ma się przyjaciół. Kogoś do kochania. Gdy jest się kochanym. Wówczas łatwo wziąć głęboki wdech i zanurzyć się w tym stanie. W tej majowej, upalnej ciszy przed burzą. Oby tylko atmosferyczną.
„Nie chodzi o to, że cierpienie lub niepowodzenie mogą się zdarzyć, że przydarzą ci się, jeśli będziesz zły (a tak często myślą ludzie pobożni), albo dopadną pechowców, kogoś zupełnie innego i gdzieś indziej; nie w tym rzecz, czy można tych wydarzeń uniknąć dzięki inteligencji lub prawości. Otóż nie one przydarzą się również tobie! Płynące z tych doświadczeń utrata, porażka, upadek, grzech i cierpienie są niezbędne, stanowią ważną część życiowej drogi człowieka”.
OdpowiedzUsuńRichard Rohr, „Spadać w górę. Duchowość na obie połowy życia”, s. 21-22.
Wzrost duchowy jest bardzo ważny. Przynajmniej dla mnie. Lubię jednak ten czas przerwy między cierpieniami, gdy umiem cieszyć sięi radować codziennością.
Usuń"Spadać w górę" czytałam ze trzy lata temu. Musze ją odkopać. :-)
Tu i teraz... A jeśli wolę być gdzieś indziej i w innym czasie? To mogę sobie chcieć, ale i tak nic z tego nie będzie. Więc po co do tego "tu i teraz" się przyklejać, jeśli nic innego nie jest możliwe?
OdpowiedzUsuńChodziło mi raczej o bycie obecnym i uważnym. Co z tego, że dookoła mnie jest piękna wiosna, jeśli ja w świecie swoich problemów i zmagań tego nie dostrzegam będąc na spacerze?
UsuńOdnajduję w sobie dwa stany. Jeśli jest w porządku (jak w poście powyżej), dostrzegam nawet tańczące na wietrze dmuchawce i się nimi zachwycam. Jak jest źle, z czymś się zmagam, mogłabym nie zwrócić uwagi na słonia w kamizelce przechodzącego obok mnie.
Takie "tu i teraz" miałam na myśli. Że daję mojemu ciału i mózgowi odpocząć od wszystkiego, co dzieje się w moim życiu i po prostu jestem obecna.
Pamiętam jak kiedyś czytałem w książce gościa pseudo Meszuge, że chodzi o to, by być obecnym w swoim życiu. Rozumiem, że coś takiego masz na myśli pisząc o tu i teraz?
OdpowiedzUsuńMożliwe. Trudno mi odpowiedzieć, bo nie wiem, o jakiej książce piszesz.
Usuń