Kilka razy w moim życiu zastanawiałam się nad rozpoczęciem studiów psychologicznych. Pewnie dlatego, że ten zawód przyciąga osoby niedojrzałe emocjonalnie, a nawet... zwykłych wariatów, a ja do jednej z tych grup należałam z całą pewnością. Zakładam optymistycznie, że nie do dwóch, a zastosowany czas przeszły jest tym właściwym. Napisałam to trochę z przymrużeniem oka, bo wówczas bardziej chodziło mi o zgłębienie funkcjonowania naszego umysłu, poznanie sposobów, metod i technik leczenia, a naprawdę samopomocy, niż zmianę profesji, choć kto wie, jak potoczyć by się mogły moje losy?
Podejrzewam, że większość ludzi z problemami natury psychologicznej zastanawiała się kiedyś nad tym. Prawdę mówiąc, który młody człowiek wybiera psychologię? Zaburzony, albo powołany. Innych opcji raczej nie ma i... żywię głęboką, acz w pełni świadomie naiwną nadzieję, iż tych drugich jest więcej, gdyż słyszałam opinię, że jeśli ktoś wybiera studia psychologiczne, żeby naprawić siebie albo jakiegoś członka rodziny, to nigdy nie będzie dobrym psychologiem i od takich trzymać się trzeba z daleka, bo po prostu mogą wyrządzić wielką krzywdę. I małą jest pociechą, że czasem nawet nieświadomie. Ktoś, kto ma problemy, jest bezradny, sponiewierany, szargany wielką wolą powrotu do zdrowia za wszelką cenę - jest bardzo podatny na sugestie, wszelkiego rodzaju sekty, znachorów i innych dziwnych ludzi, bo wierzy, że w końcu coś przyniesie mu ulgę. Traktuje psychologa, jak guru i oddaje w jego władanie swoje życie. Taka osoba jest tak podatną gliną, że niedojrzały emocjonalnie "profesjonalista" może zrobić z nim i jego życiem wszystko. A ten mu jeszcze zapłaci i podziękuje. Skrajnym przypadkiem takiego postępowania jest na przykład Książę Świętopełk, który metodą Chirurgii Głębinowej Psychologicznej leczy z masturbacji, homoseksualizmu i paraliżu, ale nawet - zdawałoby się - normalne praktyki mogą zmienić komuś system wartości.
Bardzo dużą rolę odgrywa zatem światopogląd terapeuty. Człowiek egocentrycznie postrzegający świat, definiuje ludzi poprzez pryzmat swoich doświadczeń, swoich opinii i swoich przekonań i w tenże sposób może nimi kierować. Od pewnej współuzależnionej osoby usłyszałam, że nie pójdzie na terapię, bo na niej się nie ratuje związku i alkoholika, tylko prowadzi do rozpadu małżeństwa. Oczywiście było to bzdurą i wynikało z mechanizmów koalkoholizmu, ale nie zmienia to faktu, iż na leczenie się nie wybrała.
Kolejnym niebezpieczeństwem jest uzależnienie od terapeuty, tunelowe myślenie i rozwiązywanie wszystkich życiowych problemów w jeden sposób. Człowiek z natury dąży do minimalizacji cierpienia, a mając tak szeroką ofertę terapeutyczną może nie wychodzić z gabinetu psychologa. A czasami potrzebuje po prostu, by ktoś go wysłuchał i poświęcił mu odrobinę uwagi i własnego czasu.
Dlatego ważne jest, żeby zachować sporo zdrowego rozsądku, choć trochę dystansu i trzeźwego osądu, bo coraz częściej pojawia się
trudny problem wyboru oraz konieczność weryfikowania przyswajanych treści.
Polecam tekst o dyktaturze szczęścia.
Bardzo dobry tekst. Powinien pojawić się gdzieś jeszcze, na przykład na Deonie.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :-)
Usuńhttps://jezuschrystusrs.wordpress.com/about/ - inny taki... artysta.
OdpowiedzUsuńPrawdziwy... artysta.
OdpowiedzUsuńTakich ludzi powinno się ścigać i karać.
"Ktoś, kto ma problemy, jest bezradny, sponiewierany, szargany wielką wolą powrotu do zdrowia za wszelką cenę - jest bardzo podatny na sugestie, wszelkiego rodzaju sekty, znachorów i innych dziwnych ludzi, bo wierzy, że w końcu coś przyniesie mu ulgę." na przykład na sugestie AA
OdpowiedzUsuńAA dysponuje rozwiązaniem problemu alkoholizmu. Jakoś mało mi się chce wierzyć w to, że Książę Świętopełk zna sposoby leczenia homoseksualizmu i masturbacji, pomijając zupełnie fakt (a niby dlaczego?), że to nie są choroby.
Usuń