środa, 11 września 2019

(Nie)wola

Chyba nie będzie lokowaniem produktu, gdy napiszę, że od kilku lat czytam Rzeczpospolitą. Czasami z przyjemnością, ale najczęściej z obowiązku. (Ze względu na profesję, muszę wiedzieć, co w trawie i prawie piszczy.) Najbardziej lubię piątkowy dodatek: Plus Minus. Kilka artykułów wyryło mi się w pamięci, kilka stało się inspiracją do tekstów, przemyśleń, a nawet zakupów. I o tym ( i jeszcze jednym) dziś będzie słów kilka.

Dwa - trzy tygodnie temu, czytałam historię o brutalnej zbrodni z 1978 roku, zwanej "Sprawą połaniecką". Nie wdając się w szczegóły - bo nie o epatowanie okrucieństwem i przemocą mi chodzi - w wigilijną noc, na oczach 30 świadków, sąsiadów,  z zimną krwią zamordowane zostały trzy niewinne osoby, w tym dziecko, a całość okryta zmową milczenia, przypieczętowana krwią obecnych i przysięgą na krzyż różańca. Tylko dwie osoby z całej wioski  (w tym dziecko), zdecydowały się zeznawać prawdę. Pierwszy, mężczyzna, krótko po tym został znaleziony martwy w przepływającej obok rzece. Drugim był chłopiec, którego ojciec powiesił się w dziwnych okolicznościach. 

Wynaturzona moralność i mentalność mieszkańców tej wsi przechodzi ludzkie pojęcie, jednak nie sama historia przykuła moją uwagę, a wnioski autora, który pod rozważania wziął podłoże, źródło takiego stanu rzeczy. "Przyczyny były oczywiście złożone. Zacofanie polskiej wsi wynikające z uwarunkowań historycznych, demoralizacja sięgająca czasów ostatniej wojny światowej, niewiele warte wzorce zachowań wpajane ludziom przez komunistów, którzy co prawda nauczyli polską wieś czytać, ale podsuwali jej bardzo złe lektury. Nie pomogła także płytka i bezrefleksyjna wiara w Boga, opierająca się w dużej mierze na ludowych zabobonach i z łatwością przekształcająca się w magiczny rytuał. Brak prawdziwych autorytetów i spójnego systemu wartości sprawił, że świadkowie zbrodni i ich bliscy nie tylko gorliwie pomagali w jej tuszowaniu, ale też wykazali się wobec niej przerażającą obojętnością."*

W którymś z numerów Rzepy przeczytałam również artykuł o eksperymentach na ludziach w Auschwitz, i książce która zbiera wszystkie fakty w całość. Takim sposobem nabyłam w drodze kupna "Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz" Hansa Joachima Langa. Trudna to pozycja. Pewnie dlatego, że prawdziwa, dokumentalna i poparta opisem autentycznych przeżyć ofiar, które przeszły piekło nie tylko obozu koncentracyjnego, ale również (między innymi) ginekologicznych eksperymentów medycznych, na czele których stał prof. Carl Clauberg. Jak czytałam o młodych kobietach, dziewczynach, jeszcze dziewicach, które były poddawane iniekcji jakichś środków chemicznych, zabiegom naświetlania dróg rodnych i operacjom usuwania jajników, to mnie wszystko bolało. Sam pomysł przymusowej sterylizacji** jako części eugeniki negatywnej dla dzisiejszego człowieka jest trudny do wyobrażenia, a co dopiero wdrażanie sadystycznych technik, w wyniku których wiele kobiet umierało w męczarniach, a pozostała część dźwigała brzemię do dnia śmierci. 

Książkę polecam przede wszystkim dlatego, żeby pamiętać o tym, co już nigdy nie powinno się wydarzyć, bo wbrew temu, co się ostatnio w Polsce słyszy, każda istota ludzka jest równa. Po lekturze długo nie mogłam dojść do siebie. Zastanawiałam się, jakim sposobem jeden człowiek może drugiemu wyrządzić tak wielką krzywdę? Jakiemu praniu mózgu musi się poddać? Czy naprawdę na początek wystarczy tylko poparcie dla sączącej jad nienawiści partii politycznej (Carl Clauberg był członkiem NSDAP - partii sprawującej totalitarną władzę w Niemczech w latach 1933 - 1945)?

Powyższe historie mrożą moją krew w żyłach. Podobnych jest zresztą mnóstwo. Nie dalej jak kilka dni temu oglądałam po raz wtóry "Wołyń" Smarzowskiego. Nie bardzo lubię jego filmy, gdyż w mojej opinii zbyt mocno epatuje widza drastycznymi scenami, ale porusza tematy ważne, więc oglądam. Tak było w "Pod Mocnym Aniołem", tak było również w "Wołyniu". Nie o Smarzowskiego jednak chodzi, a o rzeź wołyńską (ludobójstwo dokonane na mniejszości polskiej w latach 1943 - 1945) i jej podłoże, fundament nie tyle polityczny i historyczny, co wykonawczy. Co, w jakim czasie i okolicznościach musi się stać z człowiekiem, by ten był w stanie z zimną krwią bestialsko zamordować sąsiada? Dawno temu pisałam o Ikach (klik), ale w tamtym przypadku zmiana dokonywała się z pokolenia na pokolenie, a nie z roku na rok. Timothy Snyder twierdzi, że "Tej taktyki masowych mordów Ukraińcy nauczyli się od Niemców. To dlatego czystki etniczne UPA zaskakiwały swą skutecznością i dlatego wołyńscy Polacy w 1943 r. byli niemal tak samo bezradni jak Żydzi na Wołyniu w 1942 r. Kampania przeciwko Polakom zaczęła się na Wołyniu, a nie w Galicji, prawdopodobnie właśnie dlatego, że tutaj policja ukraińska odegrała większą rolę w wydarzeniach Holokaustu. Łączy to zagładę Żydów z rzezią Polaków i wyjaśnia obecność na Wołyniu tysięcy doświadczonych w ludobójstwie Ukraińców."***

Niezwykle łatwo jest potępiać historię i ludzi z perspektywy kilkudziesięciu lat, z dzisiejszą wiedzą, świadomością i w poczuciu bezpieczeństwa domowych pieleszy. Wydaje się, że tamten czas i tamta rzeczywistość, a w zasadzie ich odbiór jest zupełnie inny od dzisiejszego, ale... czy na pewno? Przyjaciółka podrzuciła mi wiersz Kornela Filipowicza, "Niewola". Niestety, nie znam się na poezji, często jej nie rozumiem, ale ten utwór wywarł na mnie piorunujące wrażenie. Dlaczego? Bo mam wrażenie, że dzisiejsza Polska powolutku staje się państwem totalitarnym z podziałem na ludzi lepszego i gorszego sortu, a stąd już tylko malutki krok do tego, by historia zatoczyła koło zniszczenia i wyzucia ze wszelkich wartości i człowieczeństwa.

Między wolnością a niewolą...

leży bardzo cienka linia.
 Niewola
W państwie totalitarnym Wolność
Nie będzie nam odebrana
Nagle
Z dnia na dzień
Z wtorku na środę
Będą nam jej skąpić powoli
Zabierać po kawałku
(Czasem nawet oddawać
Ale zawsze mniej, niż zabrano)
Codziennie po trochę

W ilościach niezauważalnych
Aż pewnego dnia
Po kilku lub kilkunastu latach
Zbudzimy się w niewoli
 
Ale nie będziemy o tym wiedzieli
Będziemy przekonani
Że tak być powinno
Bo tak było zawsze.









---
https://www.rp.pl/Rzecz-o-historii/307049996-Sprawa-polaniecka-Jedna-z-najglosniejszych-zbrodni-w-PRL.html

** Już w 1933 r. Niemcy wprowadziły ustawę o ochronie przed dziedzicznie obciążonym potomstwem, która zakładała przymusową sterylizację osób opóźnionych w rozwoju i chorych psychicznie. Następnie, w latach 1942 - 1944, na polecenie Himmlera Carl Clauberg przeprowadzał eksperymenty i sterylizacje kobietom uznanym za "rasowo mało wartościowe".

*** Timothy Snyder, Rekonstrukcja narodów. Polska, Ukraina, Litwa i Białoruś 1569-1999, Sejny 2009,  s. 183.

15 komentarzy:

  1. Komuna nauczyła czytać, ale zostawiła złą lekturę? A konkretnie to jaką złą? Tytuły proszę? Bo cenzura z czasów komuny przynajmniej pilnowała, żebyśmy nie łykali imperialistycznych zbrodni i pornografii. Mnóstwo dobrych książek, znakomite dzieła literatury światowej, wychodziło właśnie wtedy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie moje słowa, a autora artykułu z Rzeczpospolitej.

      Usuń
    2. Proszę bardzo, tutaj znajdziesz szczegóły:
      Wielka księga cenzury PRL w dokumentach - Strzyżewski Tomasz

      Aczkolwiek przewiduję, że nawet na to nie spojrzysz.

      Usuń
  2. Jeśli chłopi mordowali z różańcem w garści, to jest wina Kościoła, a nie komuny!

    OdpowiedzUsuń
  3. W Polsce coraz bardziej niebezpieczne jest nie być katolikiem. Takim właśnie prymitywnym i zabobonnym, pojęcia nie mającym o Biblii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Eugenika to nie tylko Niemcy/naziści. Cytat z „Niezłomnego” Laury Hillenbrand:

    W latach trzydziestych XX wieku Ameryka przeżywała fascynacje eugeniką, pseudonauką, która obiecywała wzmocnić rasę ludzką poprzez wyeliminowanie „niezdolnych” z puli genetycznej. Obok „słabych na umyśle”, obłąkanych oraz kryminalistów, do owej grupy zaliczały się kobiety, które uprawiały seks pozamałżeński (uważany za chorobę psychiczną), sieroty, niepełnosprawni, biedacy, bezdomni, epileptycy, onaniści, niewidomi i głusi, alkoholicy oraz dziewczęta o zbyt dużych genitaliach. Niektórzy eugenicy zalecali eutanazję i rzeczywiście, dokonywano jej bez rozgłosu w szpitalach psychiatrycznych, na dziesiątkach ludzi, przez tak zwane „śmiertelne w skutkach zaniedbanie” lub też jawne morderstwa. W jednym ze szpitali psychiatrycznych w Illinois nowych pacjentów pojono mlekiem krów zarażonych gruźlicą, w przekonaniu, że śmierć spotka tylko tych niepożądanych. Zmarło aż czterech na dziesięciu tych pacjentów. Bardziej popularnym narzędziem eugeniki była wymuszona sterylizacja, uskuteczniona na mnóstwie nieszczęśników, którzy wskutek pecha czy niewłaściwego zachowania wpadli w ręce rządów stanowych.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteśmy w połowie drogi do sytuacji opisanej w wierszu, czyli do państwa feudalno-mafijnego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sprzedaliśmy wolność za 500+ i trzynastą emeryturę. Ciekawe do kogo będziemy tym razem mieć pretensje?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładny obrazek... inspirujący.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rządy i władza odpowiednie do zdolności intelektualnych społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba nie ulega już wątpliwości, że bez stanu wojennego lub wojny się w Polsce nie obejdzie.

    OdpowiedzUsuń