poniedziałek, 19 stycznia 2015

Po co mi to całe... blogowanie?


Ekshibicjonizm według Słownika Języka Polskiego PWN (definicja), to skłonność do ujawniania intymnych, drastycznych spraw (pomijam definicję o obnażaniu narządów płciowych). Emocjonalny zaś, to wyrażający emocje lub dotyczący sfery uczuciowej psychiki człowieka. Drogą dedukcji, ekshibicjonizm emocjonalny to skłonność do ujawniania intymnych spraw dotyczących sfery uczuciowej psychiki człowieka. Ale wydaje mi się, że jest on nieodłącznie związany z czerpaniem przyjemności ze swoich wynurzeń i silną potrzebą wyjawienia ich innym. Czy ja uprawiam ekshibicjonizm emocjonalny? Nie wydaje mi się. Moje pisanie jest formą dzielenia się doświadczeniem, nadzieją, wiedzą, zastosowanymi przeze mnie rozwiązaniami, "przekazywaniem dalej" tego, co sama dostałam, wdzięcznością "do przodu".

Miałam wielkie obawy przez założeniem tego bloga. Miotał mną egocentryczny lęk przed oceną, odrzuceniem, śmiesznością. Gdyby nie to, że Deon zdecydował się opublikować mój artykuł, nie odważyłabym się na to. Stąd też między innymi publikacje pod pseudonimem. To, i fakt, że nie chciałam sprawiać kłopotu moim bliskim. Bo, z założenia, piszę o sobie, ale... jednak w jakichś realiach żyłam i żyję... 
Usłyszałam kiedyś, że skoro tak bardzo cierpię, to szkoda by to poszło na marne. Warto, by ktoś mógł na tym skorzystać, nadać temu sens. A żeby pomóc drugiemu człowiekowi przełamać własny wstyd (bezsensowny czasami) i lęk, trzeba wyjść przynajmniej w połowę drogi. To, co niektórym ludziom może wydawać się intymne, dla mnie i wielu innych ludzi po terapii i kontakcie z "alkoholowym środowiskiem" jest takie... zwyczajne.

W AA mawiają, że tak głęboka jest twoja choroba, jak głębokie są twoje tajemnice.

Drogi Czytelniku!

Dziękuję Ci, że czytasz, że poświęcasz swój czas, że mój wysiłek i praca nie idą na marne. Dziękuję za dobre słowo, za ewentualną krytykę również. Nie oczekuję jednak współczucia, czy litości. Nie potrzebuję "rozgrzeszenia", bo nie czuję się winna. Zresztą, za cierpiętnictwem i użalaniem się nad sobą - od czasu, gdy zdałam sobie z nich sprawę - nie przepadam w ogóle. "Jak se chcę, tak se mam", a przekraczanie swoich granic jest jedyną drogą do pełniejszego życia.

Pozdrawiam Cię serdecznie,
Pelagia
_ _ _
PS Specjalne podziękowania dla Inspiratora tego tekstu. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz